Nad edukacją domową znów kłębią się ciemne chmury. Propozycja zmian w ustawie Prawo Oświatowe, która w formie projektu wpłynęła 20 października 2022, może utrudnić i znacząco ograniczyć rodzicom wybór szkoły dla swoich dzieci edukowanych domowo.
Chociaż Edukacja domowa nadal pozostaje niszą, to jednak dotyczy ponad 31 tysięcy dzieci w Polsce. A nie można pomijać dobrostanu żadnego dziecka.
To właśnie dzięki wypracowanym do tej pory dobrym praktykom szkół przyjaznym edukacji domowej, znaczna część dzieci uczących się w domu doświadcza na nowo radości nauki i motywacji do działania.
Propozycje zmian w ustawie
Proponowane zmiany w Ustawie Prawo oświatowe miałyby wejść w życie już od przyszłego roku szkolnego, a być może jeszcze wcześniej. Pierwsze czytanie propozycji planowane jest już na najbliższy wtorek, 25 października 2022.
Komuś się chyba bardzo spieszy, żeby ruszyć z tematem jak najszybciej.
Jakie propozycje dotyczące odbywania obowiązku szkolnego i obowiązku nauki poza szkołą pojawiły się w dokumencie? Między innymi:
- ograniczenie terminu zgłoszeń do ED
- powrót rejonizacji
- ograniczenie liczby dzieci w ED, stosownie do warunków lokalowych szkoły
- ograniczenie liczby uczniów w ED w każdej szkole
- doprecyzowanie egzaminów klasyfikacyjnych
Jaki to może mieć wpływ?
Pamiętając, że na razie są to wszystko propozycje, a nie już obowiązujące prawo, gdyby zostało ono wdrożone bez żadnych poprawek, przejście na edukację domową stałoby się znacznie utrudnione.
Po pierwsze termin decyzji. Do tej pory decyzję o przejściu na edukację domową można było podjąć w dowolnym momencie roku szkolnego. Teoretycznie, nawet tuż przed jego zakończeniem. Zmiana przepisów przestanie na to pozwalać i ograniczy okno czasowe na decyzję do trzech tygodni w roku: od 1 do 21 września.
Po drugie rejonizacja. Oznacza to, że znów wróci konieczność poszukiwania odpowiedniej szkoły w ramach województwa, w którym mieszka uczeń. Teoretycznie, oczywiście, może być to szkoła rejonowa.
Pytanie na ile wie ona, o co chodzi w edukacji domowej i czy celem jej nie będzie przekonanie ucznia i rodzica, że jednak lepiej uczyć się w szkolnej ławce, a nie samemu w domu.
Po trzecie, ograniczenia dla szkół. Szkoła musi zapewnić warunki lokalowe dla wszystkich swoich uczniów, również tych w ED. Jednocześnie, dzieci w ED nie moze być więcej niż 50% wszystkich uczniów szkoły. Zapewne znacząco ograniczy nabory od września 2023 roku.
Nie każda szkoła działająca w obszarze edukacji domowej będzie w stanie spełnić wymaganie, aby zapewnić możliwość prowadzenia zajęć dydaktyczno-wychowawczych fizycznie w placówce dla wszystkich zapisanych do szkoły uczniów, również tych w ED.
Po czwarte, projekt przewiduje okres przejściowy, to znaczy nikt nie "wyleci" ze szkoły tylko dlatego, że na dzień dzisiejszy już przekroczone są limity. Nie będą jednak mogły być przyjmowane nowe dzieci, dopóki nie dojdzie do stanu przynajmniej wyrównanego (minimalnie 50% uczniów stacjonarnych lub maksymalnie 50% uczniów z edukacji domowej w każdej szkole).
Po piąte, zmiana, która dotyczyłaby wszystkich, niezależnie czy są w ED od lat, czy właśnie do niej dołączyli, czyli doprecyzowanie egzaminów. Od momentu ewentualnego obowiązywania nowych przepisów, wszystkie egzaminy miałyby odbywać się stacjonarnie w szkole lub miejscu wskazanym przez dyrektora szkoły, z możliwą obecnością przedstawiciela kuratorium.
Dyrektor będzie zobowiązany do zgłaszania terminów i miejsca egzaminów (na 14 dni przed ich organizacją) do organu nadzorującego, czyli Kuratorium. Którego przedstawiciel będzie mógł być obecny na egzaminach.
Dodatkowo, dyrektor miałby mieć obowiązek zapewnienia dziecku miejsca do kontynuowania nauki stacjonarnie w tej samej szkole, w przypadku cofnięcia zgody na ED dla danego ucznia.
Czy to znaczy, że edukacja domowa zniknie? Nie, a przynajmniej jeszcze nie, bo nie można mieć żadnej pewności, co będzie działo się dalej.
Co teraz?
Od czwartku środowisko edukatorów domowych działa na najwyższych obrotach.
Na grupach rodziców pojawia się wiele postów dotyczących prac sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, pierwszego czytania projektu, czy wreszcie wyrażania swojego zaniepokojenia, obaw, niezadowolenia, złości czy frustracji.
Jesteśmy w edukacji domowej od 2015 roku i przeżyliśmy różne zmiany i aktualizacje ustawodawstwa. Dlatego, choć bardzo nie podobają mi się te zmiany, podchodzę do nich z pewnym dystansem i spokojem.
Bo skoro tyle lat szkoły radzą sobie z edukacją domową, mimo często niekorzystnych reform, to dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Szczególnie, że my, rodzice, nie widzimy wszystkiego: ani formalności, które stoją po stronie szkoły, ani kontroli, które szkoły przechodzą, ani całej masy dokumentów, procedur czy innych spraw, które dzieją się "w tle", a dzięki którym my możemy spokojnie zająć się edukacją naszych dzieci.
Widzę, że kroki zostały już podjęte przez Stowarzyszenie Edukacji w Rodzinie, które za każdym razem aktywnie uczestniczy w próbach zmian przepisów, murem stojąc za polskim homeschoolingiem, ze wszystkich sił broniąc niezależności i wolności rodziców wybierających taka formę edukacji dla swoich dzieci.
Każdy z nas może również wyrazić swój sprzeciw lub opinię, pisząc maile do posłów i posłanek zasiadających w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. To oni już w najbliższy wtorek, czyli 2022-10-25, przystąpią do Pierwszego czytanie projektu zmian w ustawie.
Dla waszej wygody, tutaj możecie znaleźć Listę posłów oraz ich adresy mailowe.
Podsumowanie
Dużo emocji i niewiadomych - tak można podsumować dzisiejszą atmosferę w środowisku homeschoolingowym.
Społeczność edukacji domowej stale rośnie (jak wspomniałam we wstępie, jest nas już w Polsce ponad 31 tysięcy) i wydaje się pewne, że oddolne zmiany w systemie edukacji są już nie do zatrzymania.
Wierzę bardzo mocno, że nowelizacje prawa nie przeszkodzą tym, którzy uwierzyli w potrzebę innowacji w edukacji.