Spotify podcast badge
Apple podcast badge
Google podcast badge
Youtube podcast badge


Strona podcastu w serwisie    Spotify for Podcasters

Transkrypcja


A co z socjalizacją?

Intro

Dzień dobry!

Nazywam się Kinga Pukowska, a to jest mój podcast Pozytywy Edukacji. Jestem tutorką i wspieram młodzież licealną z edukacji domowej. Ale rozmawiam też i pomagam rodzicom, którzy szukają właściwej ścieżki edukacyjnej, myślą nad wyborem szkoły, a może są zainteresowani edukacją domową, ale nie wiedzą jak to zrobić albo czy to zrobić.

Oraz tych rodziców, którzy mają trudność w porozumieniu się ze swoimi dziećmi właśnie w obszarze edukacji i szkoły.

Jeżeli myślisz, że mogłabym Ci w czymś pomóc, to zapraszam do Kontaktu. Zachęcam Cię również do odwiedzenia strony pozytywy.pl, gdzie znajdziesz mnóstwo webinarów w tematach około edukacyjnych i szkolnych.

Dziś chciałam poruszyć temat socjalizacji. Bo pojawia się on właściwie zawsze, kiedy rozmawiamy o edukacji domowej. Bo jak to jest z tą socjalizacją dzieci, które nie chodzą do szkoły?

O co chodzi z socjalizacją?

Temat socjalizacji pojawia się bardzo wcześnie. W Krakowie, w ramach działań Fundacji Polekont, którą prowadzę, prowadzimy Kluby rodziców z dziećmi do lat trzech.

To takie miejsce, gdzie przychodzą rodzice, głównie mamy, na urlopie macierzyńskim albo rodzicielskim, gdzie jest przestrzeń, w której można się spotkać, porozmawiać gdzie dzieci mogą się bezpiecznie pobawić.

I już tam widzę, że temat socjalizacji jest bardzo, bardzo aktywny. Bo kiedy pojawia się kres urlopu i trzeba wybrać czy niania, czy żłobek, bardzo często podnoszona jest kwestia właśnie socjalizacji.

I oczywiście nie chciałabym tutaj rozwodzić się nad tym co wybrać i co jest lepsze, bo to nie o to tu chodzi. Zresztą, Ci którzy mnie znają, to wiedzą, że raczej staram się nie krytykować żadnych opcji i nie mówić co jest najlepsze.

Ale chciałabym po prostu podkreślić, że temat socjalizacji w głowach rodziców pojawia się bardzo, bardzo wcześnie. No i trudno się dziwić, bo też widzimy, że nasze dzieci potrzebują innych i cieszą się z relacji i z kontaktów.

I kiedy czytam mądrzejszych ode mnie, którzy znają się na rozwoju dzieci, którzy piszą o tych aspektach psychologicznych, to tak, zdecydowanie...

Dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje kontaktów z drugim człowiekiem.

Wspólny rocznik

Ale czy potrzebuje kontaktu z rówieśnikiem, który urodził się dokładnie w tym samym roku?

Niekoniecznie. Szkoła to jest takie miejsce, gdzie w klasie dzieciaki łączy właściwie tylko rok urodzenia. W wielu przypadkach nawet nie jest to miejsce zamieszkania, bo przecież ilu rodziców dowozi swoje dzieci do szkół odległych od miejsca zamieszkania?

Ilu rodziców wybiera szkoły blisko miejsca pracy, bo tak jest im wygodniej? A ilu rodziców szuka szkół, które spełniają inne kryteria, które jakby nie mają wspólnego podwórka, gdzie dzieci nie mogą spotkać się za bardzo po lekcjach, bo mają do siebie daleko.

Wspólny rocznik często nie oznacza nic więcej. Te dzieci, owszem, spędzają czas razem w jednej klasie, w jednej ławce, ale czy to jest taka socjalizacja, która wspiera ich rozwój? Pewnie bywa różnie.

No dobrze, ale jednak można by powiedzieć, że no jest, jaka jest, ale jakaś jest. A co z takim homeschooler'sem, który został przez rodziców zabrany ze szkoły albo nigdy do niej nie trafił?

Bo nie wiem, czy wiecie, że też są takie dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły i od samego początku są w edukacji domowej. Nie chodziły do żłobka, nie chodziły do przedszkola, a potem nie trafiły do zerówki i do pierwszej klasy, tylko od samego początku uczą się w domu.

Czy te dzieci wychowane zostaną na totalnych odludków? Niekoniecznie!

Tu pojawia mi się też kwestia takiego trochę jakby błędu poznawczego, o którym mówią też niektórzy specjaliści, że czasami zapominamy, że świat przed nami wyglądał trochę inaczej.

W naszych głowach szkoła była zawsze. A przecież kiedyś jej nie było. I absolutnie nie mówię, że należałoby do tych czasów wrócić. Dobrze, że dostęp do edukacji jest powszechny i wszyscy mogą uczyć się czytać i pisać, i liczyć.

Natomiast, no tak, kiedyś tej szkoły nie było, a dzieci niekoniecznie wyrastały na odludki. Poza szkołą, czasami tak się śmiejemy, też jest życie.

Brak wyboru

W szkole, dzieciaki trafiają, tak jak już mówiłam, z racji swojego roku urodzenia. Niekoniecznie wiąże się to z jakimiś wspólnymi pasjami i zainteresowaniami. Niekoniecznie znajdują wspólny język.

Grupa klasowa często jest grupą nieharmonijną, nie zawsze zgraną. Jak jest zgraną, to super, ale bywa różnie. Czasami potrafi kogoś wykluczyć.

Są takie dzieciaki, które nie czują się dobrze W dużej grupie albo w hałasie. Albo mają inne uwarunkowania, które sprawiają, że ta klasa wcale im nie sprzyja.

Kiedy rozmawiam z młodzieżą, to bardzo często padają takie słowa, że trafiła się im niespecjalna klasa, że nie potrafili się dogadać. Że trudno im było się zgrać, że ciężko było im stworzyć coś razem, bo byli od siebie bardzo, bardzo różni.

Że dorośli też nie potrafili tym zespołem klasowym tak zarządzać i kierować, żeby coś razem osiągnąć. Że dochodziło do różnych sytuacji trudnych, gdzie ktoś kogoś wyśmiewał albo żartował z niego, albo robił mu przykrości.

Naprawdę, ten losowy dobór wynikający tylko z roku urodzenia, nie zawsze każdemu sprzyja.

A ja daleka jestem od takich pomysłów i teorii, że trzeba się dopasować i że grupa weryfikuje. Bo niektórzy nie chcą się dopasować. A niektórzy nie potrafią.

I fajnie by było, gdyby mieli możliwość, ci którzy nie potrafią lub nie chcą, znaleźć inne miejsce, gdzie środowisko, gdzie grupa pokaże, że wszystko z tym kimś jest okej. Gdzie będzie akceptowany.

Zajęcia dodatkowe

No właśnie. I teraz w edukacji domowej nie zamykamy dzieci przed światem. Przecież to nie jest tak, że dzieci w edukacji domowej spędzają cały czas właśnie w tym domu, jak to się czasami śmieję, w najwyższej komnacie najwyższej wieży. Albo przykute do kaloryfera w piwnicy.

Przecież dzieci z edukacji domowej, a jest ich coraz więcej, wychodzą do świata. Te dzieci, które mają więcej rodzeństwa, wielu relacji społecznych doświadczają we własnym domu, to prawda.

Ale myślę, że znakomita większość homeschoolers'ów korzysta z różnego rodzaju zajęć dodatkowych.

I są to i kluby sportowe, i harcerstwo, i różnego rodzaju kółka zainteresowań, szkoły muzyczne, grupy teatralne, mnóstwo, mnóstwo różnych zajęć, które właśnie skupiają tych, którzy interesują się danym tematem. A dzięki temu łatwiej jest znaleźć wspólny język.

Czasami niektóre dzieci potrzebują więcej czasu, żeby wyjść do nieznanych osób. Potrzebują więcej czasu, by się oswoić. Ale właśnie ta wspólna pasja, wspólne zainteresowanie, pomagają. Zdecydowanie bardziej pomagają niż wspólny rok urodzenia.

Zajęcia dodatkowe pozwalają też wyjść dzieciakom z domu, z tego rodzeństwa, o którym mówiłam wcześniej. I odnaleźć jakąś swoją wyjątkowość i odnaleźć innych ludzi, którzy interesują się tym samym.

Rodzina

Ale myślę również o tym, że rodzina to też jest podstawowe miejsce socjalizacji. Rodzina, która się spotyka, która, no nie da się ukryć, najczęściej właśnie nadeptuje na różne swoje granice, bo przebywa bardzo blisko, też uczy wielu różnych sytuacji i relacji społecznych.

I pokazuje, jak rozwiązywać konflikty, i pokazuje, jak dbać o swoje granice, i pokazuje też, jak dbać o innych.

Uczy empatii, uczy wsparcia. Przecież w rodzinie też pomagamy sobie i robimy różne rzeczy razem.

A dodatkowo, jeżeli jeszcze pojawia się dalsza rodzina, z którą się spotykamy, albo znajomi, którzy wpadają do naszego domu, to tym bardziej trudno mówić o tej izolacji i braku socjalizacji.

A że czasami jest to mniej intensywne niż w szkole, albo wolniejsze, to może dobrze, jeżeli młody człowiek czy dziecko tego potrzebuje.

Jesteśmy różni

Musimy pamiętać, że mamy różne temperamenty. Że tak samo jak dorośli, jedni lubią przebywać w dużej grupie i czerpią z tego siłę. A inni wolą jednak samodzielnie, wręcz samotnie... Zresztą, mówiłam o tym więcej w podcaście o tym, Czy wszyscy potrzebują grupy.

Mamy różnie i edukacja domowa bardzo to wspiera. Bo ci, którzy potrzebują większego grona, szukają go. Wstępują do harcerstwa i pnąc się po kolejnych stopniach kariery zaczynają organizować i jakby też trochę zarządzać.

A są tacy, którzy wolą zajmować się jakimiś rzeczami samodzielnie i nie potrzebują większego grona. I właśnie, edukacja domowa im na to pozwala.

A czy to znaczy, że wychowamy wtedy odludka? To też zależy. Bo przecież to my, rodzice, organizujemy pewne kwestie. Wpływamy na to, jak spędzamy czas: możemy razem gdzieś wyjść, wyjechać czy spróbować nowych rzeczy.

Czy znasz kogoś z ED?

Obawa przed brakiem socjalizacji, wydaje mi się, może często wynikać z tego, że znamy naprawdę - bardzo wielu z nas - zna naprawdę niewielu homeschoolers'ów.

Ta obawa przed brakiem socjalizacji najczęściej pojawia się od strony osób, które nie znają zbyt wielu dzieci z edukacji domowej. I nie wiedzą, jak one funkcjonują.

Dlatego zamiast krytykować czy oceniać, warto porozmawiać z kimś, kto ma dzieci w edukacji domowej albo najlepiej z takim dzieckiem, które samo może powiedzieć, czy czuje się samotne albo czy mu brakuje rówieśników.

Czasem jest też tak, że inne profity wynikające z edukacji domowej, są cenniejsze i ważniejsze niż to, że w życiu takiego młodego człowieka jest mniej znajomych niż by sobie życzył.

Bo o tym też często mówią homeschoolersi. Że kiedy przychodzą ferie albo wakacje, albo jakieś inne dni wolne, to wtedy nadrabiają życie towarzyskie z tymi, którzy w ciągu roku szkolnego nie mają czasu na to, żeby się spotkać.

Z tymi, którzy na co dzień chodzą do szkoły. Ale widzę, że młodzież sobie radzi.

Dlatego jeżeli obawiasz się, czy Twoje dziecko przechodząc na edukację domową, zamknie się w domu i nie będzie się z nikim spotykać... Może rozglądnij się gdzieś. Może dookoła są jakieś ciekawe zajęcia, które go interesują i nadal będzie chciał na nie chodzić?

A może znasz kogoś, kto właśnie skorzystał z edukacji domowej i możesz porozmawiać z nim, jak temat socjalizacji wyglądał w takim przypadku?

Strach ma wielkie oczy

Boimy się różnych rzeczy, których nie znamy. Boimy się, bo nie wiemy jak to może wyglądać i czy to nam będzie służyć. To, co wielu rodzicom pomaga, to że decyzja edukacji domowej nie musi być decyzją na zawsze.

Możesz spróbować i sprawdzić, jak wam to działa i zastanowić się, czy chcecie być dalej w takim systemie, czy jednak wolicie wrócić do szkoły, czy to będzie szkoła zwykła, rejonowa, czy jakaś alternatywna.

Mamy różne opcje i warto z nich korzystać. Nie jesteśmy skazani na jeden jedyny wybór.

No właśnie. Bo możemy wybierać. Póki co edukacja domowa jest dozwolona. Mamy też coraz więcej różnych alternatywy edukacyjnych.

To nie znaczy oczywiście, że szkoła rejonowa zawsze jest zła. Warto się jej przyglądać i być może Twoje dziecko bardzo chce do niej chodzić i całkiem nieźle w niej funkcjonuje. Więc też nie wylewajmy dziecka z kąpielą.

Moim celem nie jest krytykowanie szkoły. Moim celem nie jest mówienie Ci, co masz robić, ale pokazywanie, że może być różnie. Że ta edukacja domowa wcale nie jest taka straszna.

Że w edukacji domowej dzieci naprawdę nie dziczeją. Że radzą sobie w dorosłym życiu i że też mają prawdziwe życie.

Bo edukacja domowa to nie jest życie na niby.

Socjalizować można się w różnych miejscach i spotykać się z innymi ludźmi można na wielu płaszczyznach i w wielu sytuacjach. I wcale nie musi być to szkoła i lekcja, kiedy 45 minut siedzą w ławce.

Jest wiele sytuacji, w których dzieciaki i młodzież spędzają razem czas i tworzą wspólne projekty, uczą się od siebie nawzajem, razem się śmieją i cieszą. A potem budują przyjaźnie i relacje.

Zastanawiam się ilu z nas, dorosłych, ma przyjaciół z czasów szkoły podstawowej czy średniej. Nie mówię, że takich nie ma, ale że też poznajemy tych naszych przyjaciół i znajomych w różnych sytuacjach życiowych.

I tak samo mają nasze dzieci. Będąc w edukacji domowej też mają wiele okazji, by poznać innych ludzi. A to, czy zbudują z nim z nimi silne relacje, to już jest zupełnie inna kwestia.

A co z socjalizacją - Podsumowanie

Jeżeli masz jakieś pytania odnośnie socjalizacji... Jeżeli masz jakieś pytania odnośnie edukacji domowej albo zastanawiasz się, czy nie skorzystać z takiej opcji...

A może Twoje dziecko bardzo chce być w edukacji domowej, ale Ty masz różne wątpliwości? Między innymi związane z socjalizacją? To Daj znać!

Zawsze możemy spotkać się i porozmawiać. A jeżeli chcesz, Napisz do mnie. Będę odpowiadać na wszystkie maile. A może zainspirujesz mnie do kolejnego odcinka.

Daj znać, bo chciałabym, żeby ten podcast był właśnie odpowiedzią na Twoje wątpliwości i Twoje pytania.

Outro

Dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie dzisiejszego odcinka.

Jeżeli jest dla Ciebie pomocny, będzie mi bardzo miło, jeżeli Udostępnisz go i prześlesz dalej w świat, żeby też inni mogli dowiedzieć się, że dzieci z edukacji domowej, naprawdę potrafią budować relacje. I niekoniecznie są zamknięte na stałe w domu.

Zapraszam cię na Pozytywy edukacji na Instagramie, na pozytywy.pl, gdzie znajdziesz transkrypcje podcastów, ale też webinary i artykuły na temat edukacji.

Do usłyszenia!

Podoba Ci się ta treść?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *